"Bryza" (K-18)

Model 3D wraku 2023r. - Bartłomiej Pitala
"Bryza"
Obraz sonarowy wraka
Medal okolicznościowy
Film - Zatopienie kutra K-18 Bryza
Film - Osadzenie na dnie zatoki puckiej kutra łącznikowego K-18 „Bryza"

Nurkowanie na wraku

Wrak Bryzy leży na stępce, lekko przechylony na prawą burtę. Dziób skierowany jest w stronę Małej Plaży i opiera się o krawędź piaszczystego stoku prowadzącego na płytką wodę. Głębokość pod dziobem wynosi 14 m, a za rufą 20 m. Najpłytsze miejsce na wraku to dach sterówki na głębokości 10 m. Bryza została przygotowana i zatopiona specjalnie dla nurków rekreacyjnych. Wrak został oczyszczony, usunięto prawie całe wyposażenie. Bulaje i drzwi zostały zdemontowane. We wraku zostały powycinane otwory, przez które można zajrzeć do jego wnętrza. W części dziobowej, na szczycie niskiej nadbudówki, została wspawana pamiątkowa tabliczka przedstawiająca ostatnią obsadę załogi Bryzy i datę ostatniego spotkania na jej pokładzie. Na wraku zostały również porozkładane pamiątkowe medale jako „fanty” dla szczęśliwych znalazców. To miejsce nurkowe jest doskonałe do ćwiczeń technik nurkowych, szkoleń i idealnie wpisuje się jako wrak dla nurków zaczynających wrakową przygodę.

 

Historia

 

Bryza służyła w 43 Dywizjonie Pomocniczych Jednostek Pływających w 9 Flotylli Obrony Wybrzeża w Helu. Jej zadaniem było przewożenie kadry oraz pasażerów z portu w Helu do Gdańska, Sopotu i Gdyni. W razie wybuchu wojny jednostka miała zostać kutrem sanitarnym. K-18 był kutrem projektu 722, zbudowanym w Gdańskiej Stoczni Rzecznej w Gdańsku – Stogi. Stocznia ta zbudowała 50 jednostek tego projektu na potrzeby Marynarki Wojennej ZSRR. Do dziś niektóre z tych kutrów służą we Flocie Czarnomorskiej. W połowie lat siedemdziesiątych XX wieku, zostały zaprojektowane i wybudowane jednostki bliźniacze do K-18. Były to okręty szkolne MW noszące nazwy słuchaczy szkół wojskowych ORP ELEW, KADET i PODCHORĄŻY. 10 stycznia 1965 roku na Bryzie została podniesiona bandera MW, pierwszym dowódcą został bosman Czesław Kowalski. Była to jedna z najpracowitszych jednostek Polskiej Marynarki Wojennej, często była pierwszą jednostką pływającą dla młodych marynarzy rozpoczynających służbę zasadniczą w Helu. Bryza przewoziła wycieczki szkolne oraz dostarczała zaopatrzenie i pocztę na okręty znajdujące się na morzu podczas ćwiczeń. Bryza po wycofaniu ze służby w roku 2001 została wystawiona na sprzedaż. Jednostkę kupiła prywatna firma w celu zezłomowania. W kwietniu 2008 roku kuter został odkupiony przez miasto Hel za kwotę 85 tysięcy złotych. Dnia 12 marca 2009 o godzinie 9:30 holownik Wojtek wraz z Bryzą holowaną przy burcie wyruszył z Gdańska. Tego dnia panowała doskonała pogoda, stan morza wynosił 00B, z Helu było widać statki cumujące na redzie Gdańska, a także dźwigi znajdujące się w porcie. Dzięki sprzyjającej pogodzie, już pod 2 godzinach zespół holowniczy pojawił się na redzie Helu szybko zbliżając się do portu. O godzinie 11:45 Bryza przycumowała przy nabrzeżu wewnętrznym przy pirsie zachodnim w porcie rybackim.  Jednostkę w Helu przywitał tłum gapiów, na czele z włodarzami miasta. Po odebraniu Bryzy przez urzędników holownik udał się w podróż powrotną, zaś K-18 przeżył szturm ciekawskich. Od tego momentu rozpoczęły się prace przygotowujące kadłub do zatopienia, zdemontowano silniki wraz z agregatami prądotwórczymi, drzwi, włazy i pokrywy oraz inne elementy mogące stanowić potencjalne zagrożenie dla płetwonurków odwiedzających wrak pod wodą. Część z wyposażenia K-18 trafiła do Muzeum Obrony Wybrzeża, by zostać wyeksponowana. Jednocześnie trwały prace podwodne mające przygotować dno morskie do osadzenia kutra. Na dnie zamontowano tymczasowe kotwice które wyznaczyły przyszła pozycje dziobu i rufy Bryzy. W kadłubie jednostki w obu burtach na długości między wręgą 22 a 23 na wysokości 20 cm nad linią wodną, wycięto otwory śluzy zalewowej 400 x 200 mm. Otwory w momencie zalania kadłuba do dolnej krawędzi  spowodowały szybsze, równoległe zalewanie wnętrza jednostki. Zapobiegło to tworzeniu się niepotrzebnych poduszek powietrznych i pozwoliło na szybsze uzyskanie pływalności ujemnej Bryzy, dzięki temu zminimalizowano ,,myszkowanie'' kadłuba w trakcie opadania na dno. Do czasu rozpoczęcia procesu zatapiania, śluzy zalewowe zabezpieczono podwójnym plastrem sztywnym skręconym od wewnątrz dwoma śrubami z nakrętką motylkową do szybkiego demontażu.

Wreszcie, po miesiącach przygotowań, wyznaczono datę zatopienia Bryzy na niedzielę 19 sierpnia 2009 roku. Tego dnia pogoda sprzyjała, było bezwietrznie, a morze było gładkie. Około 9 rano helski holownik Ocean holując Bryzę przy burcie, przestawił kuter nad miejsce jego zatopienia, pomiędzy dwoma bojami wyznaczającymi pozycję dziób – rufa. Następnie Ocean udał się do portu, żeby przyjąć na pokład gości, którzy mieli obserwować zatopienie z bliska. Całą operację zatopienia kutra obserwowała pani prezydentowa Maria Kaczyńska, która na pamiątkę tego wydarzenia otrzymała pamiątkowy medal z nr 1, pozostałe 99 medali zostało ukrytych na Bryzie specjalnie dla płetwonurków, którzy mogą odnaleźć je pod wodą. Gdy holownik udał się w pobliże Bryzy o godzinie 13:00 rozpoczął się proces zatapiania „babci”, jak pieszczotliwie nazywali Bryzę marynarze.

Ekipa nurków – operatorów, po odkręceniu plastrów zabezpieczających śluzy zalewowe i odkręceniu zaworów dennych, udała się na ponton asekuracyjny drogami ewakuacyjnymi. Od tego momentu Bryza powoli nabierała wody, według obliczeń za 1 centymetr zanurzenia Bryzy odpowiadała 1 tona wody. Po około 20 minutach Bryza zaczęła szybko przechylać się na dziób, zatopienie było już nieuniknione. Po krótkim czasie rufa wyniosła się nad taflę wody odsłaniając dwie śruby. Gdy dziób dotknął dna, rufa zaczęła powoli pogrążać się w morską toń. Towarzyszył temu dźwięk syren okrętowych i straży pożarnej a także gejzery wzburzonej wody, która kotłowała się nad zatopionym wrakiem. Po dokonaniu inspekcji przez płetwonurków oraz jednostkę hydrograficzną Urzędu Morskiego wrak Bryzy został udostępniony do nurkowania z dniem 1 września 2009 roku. W ciągu zaledwie 2 lat wrak stał się miejscem życia dla wielu organizmów morskich. Cały kadłub porosły pąkle, które filtrują wodę morską. Na wraku, podczas podwodnego zwiedzania, można zobaczyć także małe okonie, które zamieszkały wnętrze wraku. 

 

 

Dane techniczne

Klasa projektu: Kuter 722 zbudowany w Gdańskiej Stoczni Rzecznej

Długość : 28,8m

Szerokość: 16,2m

Wyporność: 140 ton

Napęd: dwa silniki wysokoprężne 220 kW

Prędkość maksymalna: 11 węzłów

 

 

Ciekawostki związane z wrakiem

Wspomnienia ze służby na Bryzie 18 letniego marynarza Marka Sarby:

 

„Spędziłem większość podróży na sterze. Bryza była wyjątkowo uciążliwa do  sterowania, miała tendencje do ciągłego myszkowania. Żeby utrzymać ją na kursie perfekcyjnie trzeba było ciągle kręcić kołem sterowym. System sterowy był bez wspomagania żadnym układem elektrycznym. W kolumnie była pompa która wywierała ciśnienie w odpowiednim kierunku do wyłożenia steru w odbiorniku hydraulicznym napędzającym trzon sterowy w pomieszczeniu rufowym. Niskie temperatury powodowały gęstnienie oleju i sterowanie było bardzo ciężkie, dowódca bosman Kowalski był bardzo wrażliwy na ślad jaki zostawiał okręt na wodzie, większość próbujących  sterowania nie przykładało dużej wagi do tego i wówczas Kowalski narzekał tymi słowami: “Jeździsz jak by byk jiszczal”. Ja sterowałem prosto no i zostałem sternikiem, dodatkowo do wszystkich innych pełnionych funkcji.

Pierwsze dni 1965 roku upłynęły na przekazywaniu obowiązków od załogi która odebrała Bryzę z Stoczni “Wisła”. Byli to marynarze zebrani z rożnych jednostek, skompletowano w ten sposób załogę która odebrała “Bryzę”, po zakończeniu budowy przyprowadzając ją na Hel do portu wojennego. Cumowała przy pirsie wewnętrznym, na końcu tuż za okrętami Dywizjonu Ścigaczy. My jako “prawdziwa” pierwsza załoga odebraliśmy okręt od nich wraz ze wszystkimi częściami zapasowymi i zaczęliśmy przygotowywać sie do eksploatacji. Pierwsze tratwy ratunkowe były opakowane i przypominały namioty. Zewnętrzna cześć tratew stanowił brezent nieprzemakalny w kolorze zielonym. Później po roku 1966 zmieniono tratwy na nowszy typ  w opakowaniu fiberglass w kolorze białym, który malowaliśmy na szary, pod kolor okrętu. Bosman Kowalski był bardzo wymagający pod względem koloru i czystości. My byliśmy jedynym okrętem posiadającym nietypowy kolor. Wymaganym kolorem wówczas i obecnie jest tak zwany kolor szary bojowy. Bosman Kowalski produkował mieszankę z dodatkiem zielonej farby i w związku z tym Bryza miała bardzo ładny kolor o odcieniu seledynowym. Było wiele uwag pod tym względem od oficjalnej strony regulaminowej ale w końcu byliśmy “Prywatną Flotą Kowalskiego” i uwagi i rozkazy z dowództwa były odpowiednio ignorowane. Zasłużyliśmy sobie na to gdyż byliśmy najbardziej pracowitym okrętem w Polskiej Marynarce Wojennej. Nikt nie przepłynął tyle mil co my. Gdy cumowaliśmy w Gdyni, przed dziobem od prawej burty cumowały okręty podwodne. A dokładniej najpierw typu “M”, a później na jego miejscu stał przedwojenny ORP Sęp a na końcu ORP Bielik radzieckiej konstrukcji. W tym miejscu przeżywaliśmy tragedie ówczesnej marynarki: pożar baterii na Bieliku, tragedia wybuchu zaworu wysokiego ciśnienia pary na ORP Błyskawica, widzieliśmy przenoszenie zwłok z okrętu do samochodu i w końcu moment wybuchu baterii na Sępie.

Pamiętam najczarniejszą historie Bryzy. Był rok 1966, nasz elektryk okrętowy odchodził do rezerwy a Radek z holownika H 17 lub H 19 starał sie o przeniesienie do nas na i tak też się stało. W tymże roku pojechałem na urlop do mojego domu i po powrocie za parę dni dowiedziałem sie o tragedii która miała miejsce podczas mojej nieobecności. W czasie pobytu Bryzy z wycieczką do Gdańska pod Zieloną Bramą, już podczas odbijania w podroż powrotną do Gdyni, Radek został wysłany na wybrzeże ażeby zrzucić cumy. W miedzy czasie dzieci grały w piłkę i ta piłka wpadła im do kanału. Radek zszedł na dolna belkę odbojowa po stronie rufowej i próbował przygarnąć piłkę do ręki, opierając się otwartą dłonią do ściany nabrzeża. Ręka się poślizgnęła i marynarz wpadł twarzą do wody. W tym samym momencie Kowalski dał komendę do silników i Bryza zapracowała, Radek znikł pod woda i tylko przez moment załoga cumownicza na rufie zauważyła jego plecy w strumieniu wody. Próba szukania poprzez natychmiastowe skoki do wody nie dała rezultatu. Radek został znaleziony przez wojskową jednostkę ratowniczą później, już utopiony. To była tragedia niesamowita dla nas, był w naszym roczniku i właściwie niedużo miał już do końca służby. Radek spał na prawej burcie pomieszczenia “B”. Wejście do maszynowni i trap na dół w prawo. Pierwsze było moje pomieszczenie dla 4 marynarzy i po prawej burcie drugie pomieszczenie dla 4 marynarzy.

Nie mieliśmy atmosfery wojskowej na Bryzie. Jeździliśmy często sami, Kowalski dawał nam bardzo dużo swobody co docenialiśmy i szanowaliśmy go wielce. Byliśmy naprawdę “Prywatną Flotą Kowalskiego”. Woziliśmy generałów min. Dowódcę Układu Warszawskiego Marszałka ZSRR Andrieja Greczko, Dowódcę Marynarki Wojennej - Kontradmirała Zdzisława Studzińskiego. Kontradmirała Zygmunta Rudomino i innych. Bardzo często gościliśmy na pokładzie Marszałka Polski i jego sztab. Woziliśmy masę wycieczek, mnóstwo ciekawych osób i ślicznych dziewczyn.” 

W późniejszych latach Bryza nadal woziła wycieczki i pasażerów na trasie Gdańsk – Gdynia – Hel. Wśród mieszkańców Helu popularne były co czwartkowe rejsy „po pietruszkę” którą nabywano w  Gdyńskiej hali.

 

Opracował Karol Wójcik

 

Jeśli masz wiedzę, która pozwoli nam dopracować opis lub wyjaśnić nieścisłości dotyczące losów jednostki — zapraszamy do kontaktu.

© 2023 - DIVE LAND, HEL